Blog


Harmonia Terapie Naturalne Renata Gliniak

Znaczenie ziołolecznictwa w czasach współczesnych

Chorób jest wiele – na każdą jest ziele.

Myślę, że to powiedzenie, przysłowie bardzo dobrze ukazuje sytuację współczesnego świata, gdzie teoretycznie tak wysoko rozwinięta medycyna zupełnie nie radzi sobie z wysypem chorób tzw. przewlekłych i tzw. nieuleczalnych, z którymi mamy do czynienia od co najmniej kilkunastu lat. Nie są to choroby, na które można podać lek i pacjent jest uzdrowiony, ponieważ leki działają jedynie na objawy, a nie w taki sposób leczy się choroby przewlekłe. Są to choroby, które powstają w wyniku dłuższego procesu niedomagań organizmu, w wyniku niedoborów składników odżywczych, w wyniku wszelakich obciążeń, które funduje nam współczesny świat, różnych toksyn. Na takie choroby, aby można je było skutecznie wyleczyć, trzeba zadziałać od strony przyczyn ich powstania, a nie od strony objawów, jakie dana choroba wywoła. Dlatego tutaj wkraczają zioła, które dała nam Matka Natura i które – jestem prawie pewna – są lekiem na każdą chorobę. Bo jak mogłyby zaistnieć choroby, jeśli by Matka Natura nie stworzyła na nie leku w swej ziołowej aptece? Zioła działają zazwyczaj od strony przyczyny danego schorzenia, usuwają ją, stymulują organizm do samoleczenia, często uzupełniają niedobory składników odżywczych. Zioła, uważam, są nam niezbędne do życia, bez nich nie funkcjonowalibyśmy, a przede wszystkim nie moglibyśmy odzyskiwać zdrowia, nie ponosząc przy tym – stosując je odpowiednio – żadnych skutków ubocznych.

Byłam swego czasu na jednym z Kongresów Naturopatii w Warszawie, gdzie swój wykład miał Kuba Babicki. Bardzo lubię jego wykłady, ponieważ ma ogromną wiedzę o roślinach, przekazuje ją w bardzo ciekawy sposób i potrafi zainteresować słuchacza. Utkwiła mi w głowie jedna z jego wypowiedzi, bardzo ciekawa zresztą. Kuba stwierdził, że jeśli w danym rejonie występują jakieś choroby, to w tymże rejonie rosną też zioła, które te choroby potrafią uleczyć. Zgadzam się z tym w zupełności, wystarczy tych ziół poszukać, przygotować we właściwy sposób i zacząć leczyć te choroby. Syntetyczne leki nie dają sobie z chorobami przewlekłymi rady, zioła wręcz przeciwnie.

Istnieje też niezwykle ważna kwestia bakterii, które żyły na naszej planecie już wtedy, zanim my się pojawiliśmy i żyć będą po nas. Wkroczyliśmy brutalnie w ich ekosystem, stwarzając antybiotyki. Fakt, że stosowanie antybiotyków w uzasadnionych przypadkach np. ratowania życia, czy chronienia przed poważnymi powikłaniami, jest jak najbardziej uzasadnione, ale ludzkość na tyle zachłysnęła się tym sposobem leczenia, że ich nadmierne nadużywanie w medycynie, jak również na farmach hodowli zwierząt doprowadziło do katastrofalnych w skutkach efektów – większość bakterii stała się oporna na antybiotyki syntetyczne. Coraz częściej słyszy się paraliżujące społeczeństwo informacje, że nagle pojawiła się jakaś superbakteria, że nie działają na nią żadne antybiotyki, że jest zabójcza itp. Ale nie mówi się o tym, jaka jest przyczyna tego stanu rzeczy – nadużywanie antybiotyków przez lekarzy i hodowców zwierząt. I tutaj wkraczają antybiotyki roślinne, czyli zioła, na które bakterie nie rozwijają oporności. Nie potrafią. A dlaczego? Ponieważ zioła mają do czynienia z bakteriami o wiele dłużej, niż gatunek ludzki. Zioła od dawna były i są nadal podstawowymi lekarstwami. Posiadają pewne atrybuty, których chemiczne farmaceutyki nigdy nie będą miały:

1. Ich budowa jest bardzo złożona i zbyt skomplikowana, żeby mogła wystąpić oporność, ponieważ zamiast pojedynczej substancji chemicznej, rośliny zawierają często setki lub tysiące różnych związków;

2. Rośliny/zioła rozwinęły wyrafinowane reakcje na bakteryjne inwazje na przestrzeni milionów lat – złożone związki w ziołach działają w złożonej synergii między sobą i działają tak, żeby dezaktywować i niszczyć inwazyjne patogeny za pomocą wielu mechanizmów;

3. Zioła są za darmo, oczywiście dla tych, którzy uczą się je rozpoznawać w miejscach, w których rosną, zbierać i wytwarzać z nich lekarstwa;

4. Są bardzo bezpieczne, pomimo niekończącej się histerii w mediach, właściwie stosowane leki ziołowe wywołują bardzo niewiele efektów ubocznych u ludzi, którzy ich używają, szczególnie w porównaniu z milionami osób, które tracą zdrowie lub życie  w wyniku stosowania leków chemicznych (niepożądane reakcje na leki są czwartą, najczęstszą przyczyną zgonów w USA, zgodnie z Journal of the American Medical Association);

5. Są ekologiczne – leki roślinne są naturalne i nie powodują poważnych zanieczyszczeń środowiska, jak bywa to w przypadku farmaceutyków (i prowadzi do odporności drobnoustrojów oraz ciężkich chorób u ludzi).

Zioła są najlepszym lekarstwem dla naszego gatunku. Zawsze nimi były, są i będą.



O (nie)wyjątkowości człowieka.

Siedząc w zaciszu mojej werandy, obserwując otaczającą mnie przyrodę, przyszły mi do głowy gotowe zdania, które poczułam, że powinnam Wam napisać. Ułożył mi się cały wpis. Nagle zupełnie. Będzie o (nie)wyjątkowości człowieka.

Bardzo lubię obserwować świat z całą jego „zawartością”. Lubię czuć te wszystkie rzeczy, które czuję w związku z tym. Różne bodźce, olśnienia, podekscytowania, spokój, pewność, miłość, radość, zaufanie... Lubię tego doświadczać. Daje mi to możliwość samodzielnego myślenia i czucia, dystansu, krytycznego spojrzenia na wiele spraw, na siebie. I pisania. Jestem za to wdzięczna.

W moim życiu, które jest niezwykłe samo w sobie, jak i życie każdego z Was, spotkałam się z ludźmi przeświadczonymi o swojej wyjątkowości i nieomylności. Mój wewnętrzny radar zaraz mnie o tym informuje. Zastanawia mnie wtedy, jaki jest powód tego przeświadczenia. Kim jest ten człowiek, że myśli, iż jest lepszy od innych pod prawie każdym względem, a który tak naprawdę nie ma innemu człowiekowi nic pięknego do zaoferowania. Co takiego wyjątkowego w nim jest, na czym polega jego „lepszość”. Czasami udaje mi się dotrzeć do tego powodu, czasami nie. Ludzie tacy mają w sobie na tyle dużo pychy i dumy, że nie zauważają nawet tego, że brną w ślepy zaułek własnego ego i że tacy właśnie są. I że niszczą przez to swoje życie, czasami życie innych. Że te wszystkie problemy, które mają, biorą się właśnie z tego przeświadczenia, z pychy, z wysokiego ego. Zgubili gdzieś po drodze kontakt ze sobą, zgubili gdzieś odczuwanie, zgubili innych ludzi. Zgubili siebie. Dopiero, kiedy uświadomią sobie swoje niedoskonałości i słabe strony, są w stanie je przezwyciężyć. Ale żeby to zrobić, muszą spojrzeć ponad swoją pychę i dumę, a najlepiej pozbyć się tych cech. Za większość ich problemów nie są odpowiedzialni inni ludzie, tylko oni sami. Jeśli zaakceptują i zrozumieją ten fakt, będą w stanie się rozwijać.

W tym moim życiu spotykam też ludzi, którzy po prostu są. Są, ale w tym swoim byciu są właśnie wyjątkowi. A najciekawsze jest to, że nie zdają sobie za bardzo z tego sprawy. I najsłodsze 😊 Najbardziej ujmujące. Ci ludzie nie mówią, że są skromni, oni po prostu są skromni. Nie mówią, jak wiele wiedzą, oni po prostu wiedzą. Nie pokazują, jacy są mądrzy, oni po prostu są mądrzy, ponieważ mają w sobie dużo wewnętrznej mądrości, ona z nich promieniuje i chętnie się nią dzielą, jeśli jest taka potrzeba. Nie chwalą się czymkolwiek, ponieważ nie przywiązują wagi do rzeczy zewnętrznych, materialnych, do poklasku i uznania. Nie potrzebują tego do szczęścia. Dla takich ludzi największą nagrodą jest uznanie wewnątrz siebie, uznanie i spokój Ducha, że czyni się dobrze dla siebie i dla innych, że zmierzają we właściwym kierunku, radość z tego. Bo czyniąc dobro dla innych, to samo czynimy dla siebie. Doświadczyłam tego w swoim życiu. Niby o tym wiemy, bo czytamy o tym wiele, ale czy rozumiemy tego istotę? Tacy ludzie wiedzą i rozumieją. Oni po prostu są, a często są to ludzie, na których nie zwrócilibyśmy uwagi. I tym byciem są wyjątkowi. Mają w sobie coś, mają jakąś taką ogładę, mają szczerość, którą czuć, mają w sobie takie ciepło, którym obdarzają innych ludzi, mają do zaoferowania drugiemu człowiekowi coś bardzo cennego – siebie, swój czas, swoje piękne wnętrze, swoje szczere dobro. A przy tym mają dużo pokory i dystansu do siebie i do świata. Wiedzą, czego chcą. I to jest właśnie wyjątkowość drugiego człowieka. Ja tak ją rozumiem. Ja tak ją czuję. I bardzo szanuję ludzi wyjątkowych, nie zdających sobie sprawy ze swojej wyjątkowości lub nie obnoszących się nią. Bo tacy ludzie czynią dobro w świecie i takich właśnie potrzebujemy. Tacy ludzie zmieniają ten świat. Pomyślcie o tym. Albo bardziej – poczujcie to. Bądźcie uważni i wyjątkowi.

Dziękuję, że mogłam Wam o tym napisać.